Wielu, bardzo wielu ludzi zastanawia się lub żyje w przekonaniu, że życie jest sprawiedliwe a każdy ma równe szanse osiągnąć swój cel. Nad wieloma rzeczami zastanawiałem się latami, a nad jeszcze więcej rzeczy zastanawiam się do dziś. Jednak jeśli chodzi o sprawiedliwość w życiu doszedłem bardzo szybko do wniosku, że takiej nie ma. Nie jestem osobą nadzwyczaj pobożną, moje posty nie mają na celu nawrócenia was do wiary. Każdy wierzy w to w co chce wierzyć. Ja jedynie chcę rzucić trochę światła na niektóre sprawy. Sam, mimo tak młodego wieku wiele w życiu przeżyłem. Wiele się od życia nauczyłem i mam nieco inne, swoje poglądy na świat. Wracając do sedna, chciałbym trochę opisać sprawiedliwość świata. Chłodne, deszczowe dni Kwietnia. Ulewa jakich mało. Stoję przemarznięty i przemoknięty na przystanku czekając na swój autobus który nie szybko raczył się zjawić. Naprzeciwko przystanku znajduje się parking znanego supermarketu. Na nim zaparkowanych było, może pięć, sześć samochodów (w końcu komu chce się wychodzić z domu w taką pogodę). Jeden rzucił mi się niezwykle w oko; czarny Mercedes Benz. Myślę sobie, fajnie było by mieć za parę lat taką furę i nie przejmować się tym czy leje czy nie i czy zdążę na ten pieprzony autobus zawalony ludźmi po brzegi, czy znowu będę musiał czekać półtora godziny na następny. Deszcz powoli przestawał tak intensywnie lać a niebo delikatnie się przejaśniło. Nagle słyszę klasyczne *pip* i zauważam mrugnięcie świateł Mercedesa. Drzwi otworzył, na moje oko około 18 letni, młody facet. Następnie wsiadł i odjechał. Wtedy właśnie znów wróciłem do rozmyśleń o sprawiedliwym świecie. Młody facet, który ledwo zaczął życie, jest już ustawiony, ma zajebistą furę i kasy pewnie jak lodu, gdy mnie starcza ledwo od pierwszego do pierwszego i jak chce coś osiągnąć w życiu to musze zaczynać od zera. Ogarnęła mnie złość i wewnętrzny ból. Jednak po chwili zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę moje problemy są gówno warte. Wystarczy przejechać się parę kilometrów dalej, do specjalistycznego szpitala, gdzie na oddziałach dziecięcych męczy się i umiera wiele młodych dzieci, niezaznających tak naprawdę życia. Wielu ginie w wypadkach, wielu żyje w skrajnym ubóstwie. Nie wiem czy byłbym w stanie stanąć przed dzieckiem na oddziale hematologii i powiedzieć mu w oczy, że życie jest sprawiedliwe. Wiem jedno. To, że w naszym świecie nie istnieje balans, nie znaczy że nie możemy niczego zrobić aby to życie stało się lepsze.